Testament Szeptuchy, „Czwarty Wymiar” 2019, nr 04/2019

Testament Szeptuchy

 

 

 

Kilka lat temu los zaprowadził mnie do Kijowa na spotkanie ze Starosłowiańskim Masażem Brzucha. Niedługo później przez „kolejny przypadek” trafiłem do Katedry Rehabilitacji i Medycyny Alternatywnej Lwowskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie jej kierownik, profesor nauk medycznych Łukjan Andrijuk zaczął uczyć mnie Starosłowiańskiego Masażu Brzucha i podstaw Medycyny Słowiańskiej. W trakcie licznych spotkań, głęboko w serce zapadły mi jego słowa – „Władysław, jeżeli interesuje was medycyna naturalna to musicie się nauczyć więcej z zakresu medycyny klasycznej, u nas ludzie mają dosyć magii i guseł. Medycyna naturalna przetrwa, jeżeli przedstawi się ją racjonalnie. Dlatego też uczymy jej u nas lekarzy w katedrze na dwuletnich studiach podyplomowych”. Pod wpływem tej sugestii zacząłem uczyć się od nowa anatomii, fizjologii, a w rocznicę moich 60 urodzin rozpocząłem studia magisterskie na Wydziale Fizjoterapii przy Politechnice Opolskiej. Wraz z żoną Renatą przy każdej okazji wyjazdu na Ukrainę staramy się spotkać ludzi z pasją, pozytywnie „zakręconych” metodami naturalnymi, mających coś ciekawego do powiedzenia. Późną wiosną 2018 roku trafiliśmy do maleńkiej wsi Konopkiwka pod Tarnopolem, gdzie znajomi umówili nam spotkanie ze słynną na całą okolicę szeptuchą.  Przygarbiona, chodząca o kuli staruszka Maria Wasilijewna poświęciła nam całe popołudnie. Dla nas bardzo wzruszającym był fakt, że rozmawialiśmy z nią starą polszczyzną, jej mama również szeptucha była Polką. „Babuszka”, bo tak się do niej zwracaliśmy nie potrafiła długo usiedzieć w miejscu. W trakcie rozmowy pokazywała nam zioła, których pęczki wisiały wszędzie, piekła ciasto i robiła konfitury. Przez cały czas na wiele sposobów zadawaliśmy Babuszce pytania, co jest najważniejsze w jej pracy. Odpowiadała, że podstawą jest modlitwa, wiara w Boga i moralność. Dopiero pod koniec spotkania usłyszeliśmy ważne dla nas słowa: „dzieci, najważniejsze jest to, aby wasze dłonie wypełnione były ciepłem serca. Ludzie mówią o miłości, ale to są najczęściej tylko słowa. Szukajcie w swym sercu ciepła, dawajcie to ciepło innym, bo ludzie tego potrzebują najbardziej. Wtedy dopiero wszelkie zabiegi będą dodatkiem do ciepła”. Niedługo później, kilka tygodni po naszej rozmowie dowiedzieliśmy się, że Babuszka odeszła z tego świata, a na cmentarzu były tłumy ludzi.

 

W listopadzie 2018 roku na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, podczas obrad Małopolskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Fizjoterapii, miałem okazję zaprezentować wyniki badań subiektywnych, przeprowadzonych w ciągu dwóch lat przeze mnie i moją żonę podczas kursów Starosłowiańskiego Masażu Brzucha i Funkcjonalnej Terapii Trzewi na grupie 140 osób oraz wyniki badań fizykalnych przeprowadzonych na grupie 75 osób. Celem badań było wykazanie, że dłonie przeciętnego terapeuty mogą w trakcie 3-dniowego kursu nabrać właściwości przeciwbólowych, rozluźniających fizycznie i psychicznie, i że jest to naturalne zjawisko fizjologiczne. Przed wystąpieniem obawiałem się, że tego typu słowa, wygłoszone podczas konferencji naukowej mogą wywołać niedowierzanie i konsternację. Miłym zaskoczeniem dla mnie jak i dla mojej żony były słowa doktora Andrzeja Szczygła, Prezesa Małopolskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Fizjoterapii, który wprowadzając mnie na mównicę stwierdził: „nauka wie, iż dłonie to nie tylko dotyk fizyczny, to nie tylko manipulacje, trakcje, kompresje czy rotacje. Tylko brakuje obiektywnych badań naukowych, które pomogą w racjonalny sposób zbadać i opisać zjawisko oddziaływania dłońmi na innego człowieka”.

 

Od wieki, wieków przeciętni ludzie reprezentujący wszystkie rasy i kultury tego świata, niezliczoną ilość razy nieświadomie wykonywali zabiegi „energetyczne,” podczas których mijał ból, lęk i napięcie fizyczne. Zjawisko jest to ewolucyjnie wpisane w ciało, psychikę i duszę człowieka, nie odbiega ono ani na krok od fizjologii. Nie trzeba się tego uczyć, a jedynie otworzyć serce na „ciepło”. Dowodem na tę hipotezę jest reakcja przeciętnego rodzica na sytuację, gdy jego małe dziecko uczące się chodzić przewraca się, płacze z bólu i ze strachu. Kochająca dłoń mamy lub taty, ciepłe i pełne miłości słowa oraz przytulenie powodują, że dziecko bardzo szybko się uspokaja i zapomina o bólu. Można by tutaj wzruszyć lekceważąco ramionami
i powiedzieć, że to nic wielkiego, bo każdy to zna - i co z tego? Ale można również zadać jedno
z najbardziej fundamentalnych pytań. Czy medycyna podjęła na szeroką skalę badania naukowe które pozwoliłyby poznać i zrozumieć ten nieprawdopodobny fenomen Matki Natury? Czy światowa nauka w oparciu o racjonalną wiedzę zbudowała metodologię tego typu terapii i wprowadziła ją do programu nauczania fizjoterapeutów i lekarzy? Jeżeli ten mechanizm działa, to dlaczego apteki sprzedają takie ilości leków przeciwbólowych i antydepresyjnych? I wreszcie pytanie najważniejsze – dlaczego i jak to działa? Na drugą część ostatniego pytania trudno jest odpowiedzieć, ale pierwsza jest prozaicznie prosta. Nauka zna pojęcie odruchu warunkowego i bezwarunkowego. Pierwszy z nich powstaje w wyniku wielokrotnego powtarzania jakiejś czynności lub emocji, drugi poza świadomością wytwarza reakcję wszystkich układów organizmu człowieka na różnego rodzaju bodźce. Można by tutaj pokusić się o stwierdzenie, że powtarzany w nieskończoność mechanizm warunkowy jest jednym z elementów powstania odruchu bezwarunkowego. Przedstawiciele rasy ludzkiej w niezliczoną i niemożliwą do policzenia ilość razy doświadczali dotyku dłoni nasyconej „ciepłem serca”. Następowało wtedy – rozluźnienie, brak bólu i spokój. Dlatego przeciętny pacjent oprócz oczywistej fachowości, poszukuje również zrozumienia i empatii w gabinecie lekarza, fizjoterapeuty czy masażysty. Ale czy zawsze to dostaje?

 

Psychologia i psychiatria mają w tym temacie dużo większą wiedzę teoretyczną, zdobytą w trakcie licznych badań naukowych. Bardzo wielu naukowców zajmowało się badaniem tego fenomenu. Warto przedstawić nazwiska najbardziej znanych badaczy tego tematu.

 

              Jako pierwszego można wymienić Rene Spitz’a. Był to austriacki lekarz, który znaczną część swego życia spędził w Stanach Zjednoczonych. W szczególności interesował go rozwój niemowląt i wpływ braku kontaktu z matką na rozwój dziecka. Był pionierem obserwacji bezpośredniej rozwoju dzieci. W szczególności interesował go rozwój emocjonalny niemowlęcia i jego komunikacja z otoczeniem. Porównywał rozwój dzieci wychowanych w sierocińcach, w stosunku do dzieci urodzonych w więzieniach i wychowywanych przez matki odbywające karę. Zauważył, że dzieci pozbawione kontaktu z matką na okres dłuższy jak 6 miesięcy, zapadały na depresję anaklityczną, co z kolei skutkowało nieodwracalnymi uszkodzeniami psychosomatycznymi niemowląt.  W latach 30 ubiegłego wieku, w wyniku rozwoju tej choroby, pomimo zachowania wysokich standardów higieny w sierocińcach umierało około 30% dzieci. W tym czasie dzieci wychowywane w więzieniach rozwijały się prawidłowo. Na tamte czasy badania Spitz’a były rewolucyjne, udowodniły konsekwencje braku miłości i dotyku matki dla rozwoju niemowląt.

 

Kolejny badacz, to amerykański psycholog Harry Harlow. W drugiej połowie XX wieku, będąc pracownikiem Uniwersytetu Wisconsin-Madison, przeprowadził badania na małpkach rezus, których celem było zbadanie zjawiska izolacji społecznej. Istotą tych badań było oddzielenie małpich noworodków od ich matek biologicznych i zastąpienie ich dwoma rodzajami manekinów wykonanych z drutu. Jeden rodzaj manekina wbudowany miał butelkę z mlekiem i żarówkę dającą ciepło, drugi pokryty był tkaniną imitującą sierść matki. Na podstawie swych badań Harlow doszedł do podobnych wniosków co Spitz. Niemowlę oddzielone na więcej niż 6 miesięcy od matki wykazywało negatywne i nieodwracalne zmiany rozwojowe. Ponadto udało mu się obalić panującą w tamtym czasie teorię, że niemowlaki do prawidłowego rozwoju potrzebują po pierwsze pokarmu, a po drugie określonej temperatury. Małpki podczas eksperymentu przez cały czas przytulone były do „matek włochatych”, natomiast do „ciepłych matek z butelką” zbliżały się tylko na chwilę w celu zaspokojenia głodu.

 

John Bowlby, brytyjski psychiatra i psychoanalityk, twórca teorii przywiązania określił w swych badaniach podstawowe potrzeby rozwojowe małych dzieci. Składały się na nie takie formy zachowania jak: ssanie, przywieranie (potrzeba dotyku), uśmiech (podtrzymanie bliskości), a także płacz i krzyk (zwró­cenie na siebie uwagi). Najistotniejszym elementem tej teorii jest założenie, że potrzeba kontaktu niemowlaka z matką lub ojcem (opiekunem) jest najważniejsza i jest konsekwencją biologicznego oraz ewolucyjnego procesu. Ponadto zakładała ona pojęcie „ciągłości przywiązania na przestrzeni ludzkiego życia”. Wynika z tego, iż potrzeba bliskości i dotyku, najważniejsza w okresie niemowlęcym, jest jedną z istotniejszych potrzeb również dorosłego człowieka.

 

I jeszcze jeden przykład. Na przełomie XX i XXI wieku brytyjska psycholog Helen Sharp obserwowała rozwój niemowląt, których matki w okresie ciąży przeżyły silny stres związany z agresją ze strony mężów. Zadaniem wybranej grupy 271 matek było zapisanie w ankiecie informacji, jak często głaskały swoje dzieci do 29 tygodnia życia. Kondycję psychiczną niemowlaków oceniano na podstawie testów psychologicznych do oceny depresji u dzieci, wypełnianych przez matki. Okazało się, że niezależnie od traumy przed narodzeniowej, dzieci częściej głaskane wyraźnie odróżniały się od tych mniej głaskanych.

 

 

Matka Natura wyposażyła rodziców w narzędzie o potężnej sile, w „uzdrawiający” dotyk.

 

W Stanach Zjednoczonych, równolegle do siebie pracują dwa ośrodki naukowe. Jeden z nich, to Centrum Badań nad Współczuciem i Altruizmem przy Uniwersytecie Stanforda. Jego założycielem jest profesor nauk medycznych James Doty. Jako ciekawostkę można podać fakt, że do powstania Centrum przyczyniła się dotacja Dalajlamy z jego prywatnych funduszy na kwotę 400 000 dolarów. Drugim ośrodkiem jest ściśle współpracujący z Jamesem Doty’m Instytut HeartMath (Matematyki Serca). Jego założycielem jest Doc Childre, a dyrektorem naukowym profesor Rollin McCraty. Ośrodki te badają wpływ empatii oraz stanu koherencji serca i mózgu (spójność pracy, gdy serce jest zdominowane przez uczucie miłości, wdzięczności i współczucia) na zdrowie fizyczne i psychiczne człowieka. Liczne badania naukowe, których wyniki zostały opublikowane w światowej literaturze naukowej uświadamiają, że fundamentem zdrowia fizycznego
i psychicznego człowieka jest umiejętność odczuwania przez niego „ciepła w sercu” i dzielenie się tym ciepłem z innymi. Udowodniono, że odczuwanie empatii oraz stanu koherencji serca i mózgu powoduje między innymi: podniesienie potencjału elektromagnetycznego człowieka (średnica nawet do 1,5 metra od ciała człowieka), uspokojenie rytmu bicia serca, zwiększenie amplitudy bicia serca, obniżenie ciśnienia tętniczego, obniżenie poziomu kortyzolu (hormonu stresu), podniesienie poziomu odporności, zrównoważenie pracy nerwów Autonomicznego Układu Nerwowego.  

 

Wraz z moją żoną Renatą, będąc w ścisłym kontakcie z Rolinem McCraty’m z Instytutu HeartMath,
od dwóch lat wprowadzamy do kursów Starosłowiańskiego Masażu Brzucha, którego rozwinięciem jest Funkcjonalna Terapia Trzewi - autorski trening koherencji serca i mózgu, połączony z techniką ześrodkowania (forma techniki relaksacyjnej rozprowadzającej efekt koherencji po całym ciele) oraz techniką mikronaprężenia (umiejętność wyczuwania najmniejszych napięć na ciele pacjenta). Podstawą tego treningu jest wielokrotnie powtarzany w trakcie kursu stan osiągania ciepła w sercu, aby docelowo osiągnąć efekt mechanizmu warunkowego, łatwego do odtworzenia w dowolnym miejscu i momencie życia. Paradoksalnie, to co jest najgłębiej zapisanym fundamentem człowieczeństwa – „ciepło serca” połączone z „ciszą w głowie” dla większości kursantów podczas pierwszego, jak również drugiego dnia kursu stanowi problem. W procesie nauki bardzo pomaga świadomość i wewnętrzna odwaga w konfrontacji z własnymi błędami, wynikającymi z wieloletnich negatywnych mechanizmów. Pracę tę zweryfikowaliśmy badaniami naukowymi, które po raz pierwszy prezentowałem na wykładzie, w Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.

 

Badania te zostały podzielone na dwie części. Pierwszą z nich stanowiła część subiektywna, polegająca na wypełnieniu przez 140 kursantów (pracujących w zespołach 2-osobowych, gdzie każdy z nich był na przemian osobą wykonującą, a później przyjmującą zabieg) na początku i od koniec trzydniowego kursu, kwestionariusza ankiety. Oceniano reakcje terapeuty podczas wchodzenia w stan koherencji serca i mózgu takie jak: rozluźnienie i zrównoważenie wewnętrzne, ciepło dłoni, zwiększenie i poprawa sensoryki palpacyjnej dłoni oraz wyciszenie i skupienie uwagi. Oceniano również reakcje „pacjenta” podczas zabiegu wykonywanego przez terapeutę, będącego w stanie koherencji serca i mózgu. Tutaj pytania dotyczyły właściwości przeciwbólowych dłoni terapeuty, wewnętrznego rozluźnienia i wyciszenia pod wpływem dotyku oraz poczucie bezpieczeństwa. Drugą część stanowiły badania fizykalne wykonane przy pomocy urządzenia emWave Pro, zaprojektowanego i wyprodukowanego przez Instytut HeartMath, mierzącego poziom koherencji serca i mózgu. Wyniki badań poddane ocenie metodami statystycznymi, wykazały statystycznie istotne zwiększenie parametrów, ocenianych u kursantów. Osoby zainteresowane zapoznaniem się z wynikami badań zapraszamy na stronę internetową www.funkcjonalnaterapiarzewi.pl gdzie w zakładce artykuły/nasze prace, znajduje się artykuł pt.: Koherencja serca i mózgu. Należy bardzo wyraźnie podkreślić, że jedynie od regularnego powtarzania poznanych na kursie technik zależy utrzymanie stanu koherencji serca i mózgu w trakcie terapii i podczas dnia codziennego.

 

Badania te są dopiero pierwszym krokiem do naukowej weryfikacji hipotezy mówiącej, że w ciało przeciętnego człowieka wpisany jest ewolucyjny i fizjologiczny mechanizm powodujący, że w określonych chwilach dłonie mogą nabrać wartości przeciwbólowych oraz rozluźniających fizycznie i psychicznie.
Mechanizm ten można również wykorzystywać w warunkach gabinetu terapeutycznego i podczas masażu. Dalsza, znacznie bardziej zawansowana część badań zostanie rozpoczęta pod koniec lutego 2019 roku na Wydziale Fizjoterapii przy Politechnice Opolskiej. Do współpracy udało się namówić autorytety naukowe z kilku ośrodków akademickich.

 

I tak udało się nam w jakimś stopniu zrealizować wypowiedziane na krótko przed śmiercią życzenie Babuszki Marii Wasilijewnej – „…najważniejsze, aby wasze dłonie wypełnione były ciepłem serca (…) wtedy dopiero wszelkie zabiegi będą dodatkiem do ciepła”.

 

Władysław i Renata Batkiewicz